środa, 16 listopada 2011

Co tutaj robi Gambijka?





Pozdrawia Was Satani, przyszła prezydent Gambii, a na razie młoda aktywistka, dziennikarka lokalnej rozgłośni radiowej. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, przeczytajcie krótki wywiad z nią.

We are the 99 percent

Wiem, trochę musztarda po obiedzie, po tym jak Michael Bloomberg, burmistrz Nowego Jorku, postanowił ostatniej nocy zlikwidować obozowisko oburzonych. Podobno mogliby odstraszać turystów podczas Święta Dziękczynienia. Jutro sprawdzę dokąd się przenieśli.  
Niemniej jednak, przedstawiam: James Birdseye McPherson (1828-1864) generał Armii Stanów Zjednoczonych, walczący po stronie Unii podczas wojny secesyjnej i jego armia. Tzn. armii widać niewiele, siedzi w namiotach albo poszła do pracy. Na zdjęciach Oburzeni na waszyngtońskim McPherson Square. 
W Polsce, mimo wszystko, trudno okupować skwery i place pod hasłami, które przyświecają ruchowi Okupuj Wall Street. Żyjemy na poziomie, o którym nasi rodzice nie mogli nawet marzyć, kiedy mieli po 20, 30 lat (młodzieży wyjaśnię - przed '89 rokiem nie można było swobodnie podróżować za granicę, o wydanie paszportu trzeba było za każdym razem występować do urzędu, ludzie w różnych zawodach zarabiali mniej więcej tyle samo, ale niewiele mogli za to kupić, w '84 roku na półkach w sklepach spożywczych był tylko ocet). W USA jest odwrotnie. Młodzi ludzie nie mają szansy zaoszczędzić takich pieniędzy, jakie ma starsze pokolenie. Pracują, a nie stać ich na kupienie mieszkania, wynajmują klitki. Jeśli tracą pracę i w ciągu roku nie znajdą kolejnej - całkiem serio - lądują na ulicy. Nie mają gdzie mieszkać.

Who is Occupy D.C.? 
Większość okupujących skwer McPherson'a to miejscy włóczędzy. Jednak wśród tych, którzy ich odwiedzają i maszerują w codziennym popołudniowym manifeście oburzonych są ludzie na granicy systemu, którym lada moment może się podwinąć noga. Jesteśmy amerykanami, imigrantami, studentami, rodzicami, aktywistami, profesjonalistami, bezrobotnymi i wyborcami, który stanowią tylko część 99%. Jesteśmy pokojowym, nie stosującym przemocy ruchem solidaryzujących się z Okupuj Wall Street i Oburzonymi na całym świecie. Wypowiadamy się przeciwko interesom wielkich korporacji, które sterują naszym systemem politycznym i ekonomią. Razem, możemy uruchomić moc i pozbawić władzy 1%, by przywrócić ją ludziom. Oburzeni stracili kontrolę nad społeczeństwem i nad gospodarką, a co najgorsze, tracą kontrolę nad własnym życiem. Są 99% społeczeństwa – niewiele posiadającymi obywatelami, poddanymi dyktatowi 1% ludzi mających pieniądze i władzę. Są zależni od tego 1% - decyzji banków, w których przechowują pieniądze, kondycji przedsiębiorstw, w których są zatrudniani na umowy zlecenie, płatnej opieki medycznej. Nawet państwo nie gwarantuje im zatrudnienia – wśród zwalnianych z pracy jest sporo nauczycieli.
Okupujący są świetnie zorganizowani. Działa punkt pomocy medycznej, warsztat rowerowy i biblioteka. Kolejni okupujący muszą się podporządkować prawom bezpiecznego współżycia. W namiocie informacyjnym (zwanym powitalnym) dostajemy proste instrukcje, jak przyłączyć się do ruchu.

  • Dołącz, wpisz się na listę.
  • Bierz udział w Akcjach Bezpośrednich! Przyłączaj się do marszy, zbiórek, blokowania ulic. Aktualności szukaj na www.OccupyDC.org lub w namiocie informacyjnym.
  • Bierz udział w codziennych walnych zgromadzeniach o 18.00.
  • Dziel się swoimi umiejętnościami! Przyłącz się do komitetu i zaproponuj, co chciałbyś zobaczyć w OccupyDC.  
Oburzeni zdają sobie sprawę, że niektórzy nadal się łudzą lub wydaje im się, że nie mają czasu na protestowanie. Zapraszają: 
  • Przyjdź na McPherson Square kiedy tylko chcesz. W przerwie na lunch, po pracy, w ciągu dnia. To naprawdę ma wpływ!
  • Obozuj w nocy na skwerze.
  • Szukaj informacji w necie, na mailu, w serwisach społecznościowych, relacji wideo i zdjęć.
  • Nawiązuj kontakty, buduj więzi. Opowiedz nam o sobie. Podziel się swoją historią, pomysłami, znajdź nowych przyjaciół, podaj informacje kontaktowe i dyskutuj o nowej wizji przyszłości.
  • Wspieraj nas, wpłacaj dotacje, spełnij którąś z naszych potrzeb (aktualności znajdziesz na twitterze @OccupyDCneeds), okaż swoją solidarność i wzmacniaj ruch Oburzonych!
Myślicie pewnie, że to naiwne pohukiwania miejskich leniuchów. A jednak ruch Oburzonych ma wpływ  system i drobnymi kopnięciami stara się go skruszyć: Molly Katchpole, świeżo upieczona absolwentka college'u, która dorabia jako niania i mieszka z chłopakiem w mikroskopijnej suterenie w Waszyngtonie, rzuciła na kolana Bank of America - najpotężniejszy bank w Stanach Zjednoczonych więcej w GW... oraz w amerykańskim serwisie petycji.

Na marginesie


Zwiedzając Waszyngton kilka razy minęłyśmy namioty oburzonych. Nasza przewodniczka udała, że ich nie widzi. W Portland obozowisko na skwerze pod pomnikiem Żołnierza, z bronią wymierzoną prosto w serce biznesowego city. W Denver, jak twierdzą moje koleżanki, w wesołej hipisowskiej komunie, pośród śniegu, oburzeni nawzajem okładają się krzakami marihuany. Podobno niewiele ma to wspólnego z rewolucją.

środa, 2 listopada 2011

pozdrowienia i zaproszenie od Anezki z Czech


Anezka, Junak, Czechy

Czy skautki mogą wpływać na politykę rządu?


Sharon Scribner

Jak Wam pisałam, Girl Scouts to realna siła nacisku, która może wpływać na formułowanie polityki swojego kraju. Wypowiadają się przede wszystkim na temat edukacji i wychowania oraz zdrowia, w mniejszym stopniu, ochrony środowiska. Sharon Scribner, dyrektor ds. polityki publicznej w GSUSA reprezentuje skautki w rozmowach z administracją rządową i środowiskami opiniotwórczymi. Jej zadaniem jest informowanie i edukowanie urzędników rządowych oraz parlamentarzystów, którzy zajmują się tworzeniem prawa, w zakresie istotnych dla skautek spraw oraz lobowanie na rzecz wsparcia programów przez nie realizowanych.
Lobbing prowadzą same skautki – Sharon zabiera dziewczynki w różnym wieku na spotkania z politykami. Nikt z takim przekonaniem nie przedstawi reprezentantom swoich postulatów jak one same. I to przynosi efekty! Starają się sprawdzać, w jaki sposób są budżetowane i wydawane pieniądze przeznaczone na edukację dziewcząt. Pilnują planowania programów zdrowotnych. Ich wielkim sukcesem jest wprowadzenie skautowych rekomendacji do programu zdrowego żywienia amerykańskich dziewczynek. Zastanawiacie się, jak to się udaje? Wierzę, że jesteśmy tymi, które mogą być partnerem w tworzeniu polityk państwowych – mówi Sharon i widać, że jej przekonanie jest kluczem do sukcesu.
W Kongresie, zasiadają dwie kongresmenki zainteresowane tematem kobiet i rozmawiające dużo o skautkach i ze skautkami. Amerykański kongres, podobnie jak nasz Sejm nie jest domeną kobiet. Zaledwie 17% jego członków to kobiety. Na listach wyborczych nie ma kwot, czyli partia nie jest zobowiązana do wystawienia na swojej liście okresowej liczby kobiet. Jak mówi Sharon, niechęć ze strony kobiet do angażowania się w politykę wynika z ich przekonania, że nie mają wystarczająco dużo kompetencji by decydować, by podejmować przywództwo. Jednocześnie 70% kongresmenek to skautki. Dlatego, jak mówi Sharon, tak ważny jest żeński ruch skautowy i wsparcie, które daje dziewczętom w poczuciu ich kompetencji.
Coraz trudniej, bo nasz wizerunek nie jest najlepszy
Wszystkie dobrze wiemy, jak kuleje nasz wizerunek, jako harcerek, i jak się mu poddajemy. Amerykańskie skautki wychodzą temu naprzeciw starając się kreować, przy użyciu mediów, opinie na swój temat. Robią to w dwojaki sposób – informują i edukują kim są i co robią, oraz propagują pozytywne wzorce dla dziewczynek i młodych kobiet.
Przedstawicielki ruchu nawiązują kontakty z hollywoodzkimi producentami, namawiają do kreowania określonych wzorców dla młodych kobiet w filmach. Ich wypowiedzi są zawsze poparte wynikami badań, z których chętnie korzystają – na temat celów życiowych amerykańskich dziewcząt, szans kobiet w podejmowaniu kierowniczych stanowisk, seksizmu w mediach, możliwości edukacyjnych dziewczynek pochodzących z różnych kręgów kulturowych i wynikających z tego rekomendacji. Skautki prowadzą blogi, wprowadzając do opinii publicznej tematy związane ze zdrowiem, zwłaszcza zdrowym odżywianiem. Otyłość jest jednym z największych problemów młodych ludzi w stanach i wynika, najprościej, z trudniej dostępnych i droższych warzyw i owoców, niż junkie food, czyli śmieciowego, gotowego jedzenia z dużą ilością soli/cukru i tłuszczu.
Szukając ambasadorów swoich spraw skutki amerykańskie współpracują z dziennikarzami umieszczają w mediach materiały, artykuły i wywiady. Sharon jednak przyznaje: Niestety, w ostatnim czasie wprowadzanie do debaty publicznej tematu wychowania, zdrowia czy aspiracji dziewcząt jest trudniejsze. Przysłoniły je problemy ekonomiczne, które zajmują obecnie w mediach najwięcej miejsca.
Skautki publikują książki na swój temat, w tym poradniki i informatory, prowadzą blogi i serwisy internetowe.
Jak szukać poparcia i pieniędzy?
Czeszka Anezka opowiada, że coraz trudniej jest organizować obozy harcerskie, ze względu na coraz ostrzejsze przepisy dotyczące organizacji wypoczynku. Kilka innych dziewczyn potwierdza, że ma podobne trudności w swoim kraju. Opowiadamy, że chcemy, by prawo dotyczące skautek było trochę inne, dostosowane do specyfiki ich działania.
Sharon daje nam dość prostą receptę – szukajcie poparcia. Kreuj relacje z decydentami. Im lepsze osoby decydujące znasz (np. wśród rodziców), tym lepiej, tym bardziej osiągniesz cel i przeforsujesz prawo, na którym ci zależy. I tak robią amerykańskie skautki.
Na poziomie lokalnym - warto znaleźć radnych, którzy byli skautami i spróbować umówić się na spotkanie. Warto wcześniej jasno sformułować swoje postulaty.
Jak mówi Sharon – jeśli senator mieszka w naszej okolicy i w soboty robi zakupy w naszym sklepie, to trzeba podjeść i powiedzieć: Hej, to jest dla mnie ważne, czy może mi Pani/Pan pomóc?
Trzeba też pamiętać, że wszyscy mają dzieci. Wiele z tych dzieci to skauci. Członkostwo dzieci w ruchu to świetny sposób na budowanie koalicji i zachęcanie do współpracy. Różnica między skautingiem, a innymi organizacjami jest taka, ze to skautki mają wyrobioną markę. Stoi za nim jasna idea  - skautki wychowują odpowiedzialne obywatelki. I warto się do tego odwoływać.

Równość obywateli wobec prawa


W naszym scentralizowanym państwie trudno to sobie wyobrazić, ale w USA jednym z wielkich wyzwań po wprowadzeniu nowego prawa jest jego wejście w życie w poszczególnych stanach. To trochę tak jak z prawem tworzonym przez Unię Europejską – gdzie Komisja Europejska pilnuje, czy państwa członkowskie należycie wprowadzają przepisy ustalone na poziomie europejskim. Naczelną zasadą ujednolicania przepisów jest równość wszystkich obywateli wobec prawa.
I tak jak w UE (np. przepisy nakładające obowiązek likwidacji chowu klatkowego dla drobiu) tak i w USA są takie kwestie, o których dyskusja, nie mówiąc już o zmianach w lokalnym prawie, budzi olbrzymi opór.
Dzisiaj widzimy się z profesor Catherine Ruder, zajmującą się integracją prawa państwowego ze stanowym właśnie. Spotkanie odbywa się w budynku Izby Reprezentantów, w przestronnej sali, z przepięknym widokiem na Kapitol.
Na zewnątrz szalejący kryzys, spodziewałyśmy się dyskusji na ten temat. Tym bardziej zaskoczyło nas to, usłyszałyśmy. Przeczytajcie, brzmi bardzo znajomo.
Olbrzymim problemem w USA jest brak równego traktowania kobiet w ich prawie do aborcji (I tu profesor miała problem: Jak mówić o aborcji zachowując absolutną neutralność?).
Drugim wielkim problemem jest opór przed prawem do małżeństwa dla par homoseksualnych.
Trzecim – wprowadzenie do sprzedaży medycznej marihuany służącej uśmierzaniu bólu osób cierpiących min. na raka.
Jak widzicie, nasze członkostwo w globalnym świecie nie dotyczy tylko korzystania z tych samych serwisów społecznościowych, picia kawy w tych samych sieciach czy odczuwania skutków kryzysu. W kwestiach moralnych i światopoglądowych należymy do tego samego kręgu, a nasze dyskusje również bardzo się przypominają.
Z punktu widzenia amerykańskich skautek przykłady przytoczone przez profesor Ruder są bardzo istotne. Drużynowa skautek nie ma prawa, w rozmowach z dziewczynkami, poruszać zagadnień moralnych, rozmawiać o rodzinie i o ew. planach związanych z zakładaniem rodziny. Nie powinna także ujawniać swoich poglądów związanych ze stosunkiem do aborcji.
Kilka lat temu amerykanki zmieniły również treść przyrzeczenia skautowego, które obecnie nie zawiera odwołania do Boga. Jak mówią, w ich wielokulturowym kraju Bóg dla każdego oznacza co innego, a każda religia nadaje mu inne imię i inne znaczenia.
Po spotkaniu rozpoczyna się zażarta dyskusja. Wyraźnie dzielimy się na dwa obozy – tych, które uważają, że drużynowa ma prawo mówić co myśli, bo dzięki temu pokazuje jaki jest jej kręgosłup, a bez tego trudno budować autorytet. Musi więc mówić, do czego się odwołuje i w jaki sposób chce bronić swojego stanowiska. I, że pogląd w kwestii aborcji czy planów związanych z zawarciem małżeństwa to zbyt fundamentalne kwestie, by udawać, że się nie ma na ich temat opinii. Oponentki twardo twierdzą, że taka postawa, to narzucanie swojego światopoglądu, a do tego drużynowa nie ma prawa. I że skautki same powinny zdecydować co myślą.
Osobiście się zastanawiam, kiedy mamy w społeczeństwie ustalać, co jest dla nas ważne, a co nie? Jeśli coraz więcej tematów będziemy stanowiło dla nas tabu? I skoro harcerki uczą się jak współpracować, na czym polega praca weterynarza i jak postawić prycz, to dlaczego nie miałyby uczyć się, jakie postawy panują w społeczeństwie chociażby w kwestii zawierania małżeństw przez pary homoseksualne? Przecież wszystkie mamy jakieś poglądy.

wtorek, 1 listopada 2011

Hana, Izraelka










Hana boi się, że socjalizowanie się młodych ludzi zachodzi dzisiaj już głownie na Facebook’u. Zauważa, że to duże zagrożenie, bo w internecie nie można zbudować prawdziwych więzi. 
Hana prowadzi Sadaka Reut Arab Jewish Youth Partnership. Jest ekonomistką. Pomaga ubogim Palestynkom pisać pierwsze biznesplany ich małych przedsiębiorstw dzięki którym będą mogły stać się niezależne i zarabiać pieniądze.
Pozdrowienia od Hany dla Was (wybaczcie jakość, ale wszystko robię w biegu i na gorąco):

Natalia, Chile


 








Natalia chciałaby się dowiedzieć, jak przekonać ludzi, że robimy również rzeczy poważne, a nie tylko jeździmy na obóz. Brzmi znajomo?