środa, 2 listopada 2011

Równość obywateli wobec prawa


W naszym scentralizowanym państwie trudno to sobie wyobrazić, ale w USA jednym z wielkich wyzwań po wprowadzeniu nowego prawa jest jego wejście w życie w poszczególnych stanach. To trochę tak jak z prawem tworzonym przez Unię Europejską – gdzie Komisja Europejska pilnuje, czy państwa członkowskie należycie wprowadzają przepisy ustalone na poziomie europejskim. Naczelną zasadą ujednolicania przepisów jest równość wszystkich obywateli wobec prawa.
I tak jak w UE (np. przepisy nakładające obowiązek likwidacji chowu klatkowego dla drobiu) tak i w USA są takie kwestie, o których dyskusja, nie mówiąc już o zmianach w lokalnym prawie, budzi olbrzymi opór.
Dzisiaj widzimy się z profesor Catherine Ruder, zajmującą się integracją prawa państwowego ze stanowym właśnie. Spotkanie odbywa się w budynku Izby Reprezentantów, w przestronnej sali, z przepięknym widokiem na Kapitol.
Na zewnątrz szalejący kryzys, spodziewałyśmy się dyskusji na ten temat. Tym bardziej zaskoczyło nas to, usłyszałyśmy. Przeczytajcie, brzmi bardzo znajomo.
Olbrzymim problemem w USA jest brak równego traktowania kobiet w ich prawie do aborcji (I tu profesor miała problem: Jak mówić o aborcji zachowując absolutną neutralność?).
Drugim wielkim problemem jest opór przed prawem do małżeństwa dla par homoseksualnych.
Trzecim – wprowadzenie do sprzedaży medycznej marihuany służącej uśmierzaniu bólu osób cierpiących min. na raka.
Jak widzicie, nasze członkostwo w globalnym świecie nie dotyczy tylko korzystania z tych samych serwisów społecznościowych, picia kawy w tych samych sieciach czy odczuwania skutków kryzysu. W kwestiach moralnych i światopoglądowych należymy do tego samego kręgu, a nasze dyskusje również bardzo się przypominają.
Z punktu widzenia amerykańskich skautek przykłady przytoczone przez profesor Ruder są bardzo istotne. Drużynowa skautek nie ma prawa, w rozmowach z dziewczynkami, poruszać zagadnień moralnych, rozmawiać o rodzinie i o ew. planach związanych z zakładaniem rodziny. Nie powinna także ujawniać swoich poglądów związanych ze stosunkiem do aborcji.
Kilka lat temu amerykanki zmieniły również treść przyrzeczenia skautowego, które obecnie nie zawiera odwołania do Boga. Jak mówią, w ich wielokulturowym kraju Bóg dla każdego oznacza co innego, a każda religia nadaje mu inne imię i inne znaczenia.
Po spotkaniu rozpoczyna się zażarta dyskusja. Wyraźnie dzielimy się na dwa obozy – tych, które uważają, że drużynowa ma prawo mówić co myśli, bo dzięki temu pokazuje jaki jest jej kręgosłup, a bez tego trudno budować autorytet. Musi więc mówić, do czego się odwołuje i w jaki sposób chce bronić swojego stanowiska. I, że pogląd w kwestii aborcji czy planów związanych z zawarciem małżeństwa to zbyt fundamentalne kwestie, by udawać, że się nie ma na ich temat opinii. Oponentki twardo twierdzą, że taka postawa, to narzucanie swojego światopoglądu, a do tego drużynowa nie ma prawa. I że skautki same powinny zdecydować co myślą.
Osobiście się zastanawiam, kiedy mamy w społeczeństwie ustalać, co jest dla nas ważne, a co nie? Jeśli coraz więcej tematów będziemy stanowiło dla nas tabu? I skoro harcerki uczą się jak współpracować, na czym polega praca weterynarza i jak postawić prycz, to dlaczego nie miałyby uczyć się, jakie postawy panują w społeczeństwie chociażby w kwestii zawierania małżeństw przez pary homoseksualne? Przecież wszystkie mamy jakieś poglądy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz