W naszym
scentralizowanym państwie trudno to sobie wyobrazić, ale w USA jednym z
wielkich wyzwań po wprowadzeniu nowego prawa jest jego wejście w życie w
poszczególnych stanach. To trochę tak jak z prawem tworzonym przez Unię
Europejską – gdzie Komisja Europejska pilnuje, czy państwa członkowskie
należycie wprowadzają przepisy ustalone na poziomie europejskim. Naczelną zasadą
ujednolicania przepisów jest równość
wszystkich obywateli wobec prawa.
I tak jak w UE (np.
przepisy nakładające obowiązek likwidacji chowu klatkowego dla drobiu) tak i w
USA są takie kwestie, o których dyskusja, nie mówiąc już o zmianach w lokalnym
prawie, budzi olbrzymi opór.
Dzisiaj widzimy się z
profesor Catherine Ruder, zajmującą się integracją prawa państwowego ze
stanowym właśnie. Spotkanie odbywa się w budynku Izby Reprezentantów, w
przestronnej sali, z przepięknym widokiem na Kapitol.
Na zewnątrz szalejący
kryzys, spodziewałyśmy się dyskusji na ten temat. Tym bardziej zaskoczyło nas
to, usłyszałyśmy. Przeczytajcie, brzmi bardzo znajomo.
Olbrzymim problemem w
USA jest brak równego traktowania kobiet w ich prawie do aborcji (I tu profesor
miała problem: Jak mówić o aborcji zachowując absolutną neutralność?).
Drugim wielkim problemem
jest opór przed prawem do małżeństwa dla par homoseksualnych.
Trzecim – wprowadzenie
do sprzedaży medycznej marihuany służącej uśmierzaniu bólu osób cierpiących
min. na raka.
Jak widzicie, nasze
członkostwo w globalnym świecie nie dotyczy tylko korzystania z tych samych
serwisów społecznościowych, picia kawy w tych samych sieciach czy odczuwania
skutków kryzysu. W kwestiach moralnych i światopoglądowych należymy do tego
samego kręgu, a nasze dyskusje również bardzo się przypominają.
Z punktu widzenia
amerykańskich skautek przykłady przytoczone przez profesor Ruder są bardzo
istotne. Drużynowa skautek nie ma prawa, w rozmowach z dziewczynkami, poruszać
zagadnień moralnych, rozmawiać o rodzinie i o ew. planach związanych z
zakładaniem rodziny. Nie powinna także ujawniać swoich poglądów związanych ze
stosunkiem do aborcji.
Kilka lat temu
amerykanki zmieniły również treść przyrzeczenia skautowego, które obecnie nie
zawiera odwołania do Boga. Jak mówią, w ich wielokulturowym kraju Bóg dla
każdego oznacza co innego, a każda religia nadaje mu inne imię i inne
znaczenia.
Po spotkaniu
rozpoczyna się zażarta dyskusja. Wyraźnie dzielimy się na dwa obozy – tych, które
uważają, że drużynowa ma prawo mówić co myśli, bo dzięki temu pokazuje jaki
jest jej kręgosłup, a bez tego trudno budować autorytet. Musi więc mówić, do
czego się odwołuje i w jaki sposób chce bronić swojego stanowiska. I, że pogląd
w kwestii aborcji czy planów związanych z zawarciem małżeństwa to zbyt
fundamentalne kwestie, by udawać, że się nie ma na ich temat opinii. Oponentki twardo
twierdzą, że taka postawa, to narzucanie swojego światopoglądu, a do tego
drużynowa nie ma prawa. I że skautki same powinny zdecydować co myślą.
Osobiście się
zastanawiam, kiedy mamy w społeczeństwie ustalać, co jest dla nas ważne, a co
nie? Jeśli coraz więcej tematów będziemy stanowiło dla nas tabu? I skoro
harcerki uczą się jak współpracować, na czym polega praca weterynarza i jak
postawić prycz, to dlaczego nie miałyby uczyć się, jakie postawy panują w
społeczeństwie chociażby w kwestii zawierania małżeństw przez pary
homoseksualne? Przecież wszystkie mamy jakieś poglądy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz